Tatrzański sezon letni 2013

W tym roku letni sezon tatrzański zaczęliśmy stosunkowo późno – na zachodniej Kościelca lub Zamarłej ludzie wspinali się w miękkich butach już od ponad miesiąca. Jednak na Patrzykoncie czy też pod Wielką Buczynową Turnią startowaliśmy z całkiem sporych jęzorów śnieżnych. Prognozy zapowiadały się wyjątkowo dobrze, a na główny cel wyjazdu wybraliśmy historyczną drogę Dziędzielewicza (1939), która zaliczana jest do tryptyku najpiękniejszych szóstek okresu przedwojennego. Oprócz wspomnianego Dziędzielewicza zalicza się do niego jeszcze Kant Klasyczny na Mnichu i Drogę Orłowskiego na Galerii Gankowej. Tym razem wyjątkowo jak na Tatry prognoza się sprawdziła i pogoda była doskonała, dzięki czemu plan wyjazdu zrealizowaliśmy w 120%. W kontekście najpiękniejszych tatrzańskich szóstek Kant Klasyczny na Mnichu zrobiliśmy w zeszłym roku. Tym samym do skompletowania całej trójki został nam jeszcze Orłowski, ale niestety to zrobimy pewnie dopiero w przyszłym roku.

Przejścia tego wyjazdu:

16.06 – Zadni Kościelec, Droga Patrzykonta V - interesujące kursowe wspinanie, choć momentami droga niekomfortowo asekurowalna. Następnie wyjście na Kościelec Drogą Gnojka III.

 

 Start do Patrzykonta

 

17.06 – Zamarła Turnia, Festiwal Granitu V. Bardzo przyjemna rozgrzewkowa droga, choć tutaj spotkała nas „mała przygoda”. Na początku trawersu idealnie nad stanowiskiem na starcie w zacięcie Komarnickich, oderwał się nam około „15 calowy telewizor” w czasie, gdy wspomniane stanowisko było zajmowane przez kobiecy zespół. Szczęśliwie udało się ten „kamyk” utrzymać na swoim miejscu. Zamordowanie ślicznego damskiego zespołu pewnie uczyniło by nas „sławnymi” po wsze czasy.

 

 Festiwal granitu, zacięcie Komarnickich

 

18.06 – Kościelec, Sprężyna VI  - jedna z najbardziej estetycznych linii na Hali Gąsienicowej, którą bezwzględnie należy zrobić. W trudnościach w trawersie komfortowa asekuracja z przyzwoitych haków. Następnie na Zadnim Kościelcu, droga Surdela V, która stanowiła przyjemne uzupełnienie Sprężyny.

 

Trawers na Sptężynie

 

Droga Surdela, pierwszy wyciąg

 

19.06 – Kościelec, Droga Dziędzielewicza VI – nasz główny cel wyjazdu. Zgadzamy się w 100% z poglądem, że jest to jedna z najpiękniejszych dróg polskiej części Tatr, która oferuje wszystko co najważniejsze w wspinaniu w naszych górach.

 

Droga Dziędzielewicza, końcówka drugiego wyciągu

 

Droga Dziędzielewicza, trawers

 

20.06 – Wielka Buczynowa Turnia, Pawlikowski V – prawdziwa męska przygoda …, której nie chcielibyśmy powtarzać w najbliższych miesiącach. Cytując autorów topo „W trudnościach jest trudno, ale na szczęście kruszyna jest trochę mniejsza. Młotek i haki są niezbędne.” W odniesieniu do drugiego zdania, możliwości alternatywnej asekuracji wobec haków nie istnieją. W odniesieniu do pierwszego zdania, po trudnościach jest (….) bardzo krucho, nie wyłączając ruchomych dwudziestoparo „calowych telewizorów” z epoki przed LCD. Pierwszy wyciąg stanowił dla nas najtrudniejszą psychicznie V jaką w życiu robiliśmy. Możliwości asekuracji bardzo, ale to bardzo niekomfortowe, a samo techniczne wspinanie dość dziwne, polegające na wychodzeniu na ciąg sporych stopni, bambuł i półeczek, które jednak całkiem skutecznie nas wypychały. „Stałe” haki w ścianie stanowiły co najwyżej drogowskazy, które potwierdzały, że jesteśmy na właściwej drodze. Droga ta jest bardzo rzadko chodzona. Można ją zasugerować głównie koneserom historii tatrzańskiej. Dodając do drogi logistykę całkiem spora wyrypa.     

 

 Przebieg Drogi Pawlikowskiego na Wielkiej Buczynowej Turni

 

21.06 – Kościelec, Droga Stanisławskiego V, a następnie ekspresowy powrót do Zakopanego.

Podsumowanie wyjazdu: 6 dni, 8 dróg, 37 wyciągów, relacja czasu w Tatrach do przewspinanych metrów rewelacyjna.

 

Zobacz galerię

 

Zespół: Adam Balcerzak, Krystian Kubisiak