Weekend na Jurze, marzec 2017

Po dość długim czasie spędzonym na klubowej ściance, w końcu dane mi było zasmakować wspinania w terenie. Ze strony Moniki i Marcina padła propozycja weekendowego wyjazdu w Tatry (bardziej trekkingowego, niż wspinaczkowego). Następnego dnia dowiaduję się, że „chyba jednak Jura”. Po kilku telefonach odwołujących poprzednie plany weekendowe (dzięki za zrozumienie Grzesiu!) potwierdzam mój udział. Kilka dni później do załogi dołącza jeszcze Sylwia. Jest czwórka, super.

Wycieczka zebrała się w piątek późnym popołudniem. Niestety, sytuacja na drodze (wypadek w okolicach Piotrkowa Trybunalskiego) znacznie opóźnia nasz dojazd. W schronisku w Łazach meldujemy się dopiero po 2:00, kładziemy spać przed 3:00.

 

Sobota – Grupa Żabiego Konia (Dolina Kobylańska)

 

Pomimo krótkiej nocy zbieramy się dość sprawnie i ruszamy. Pogoda przyzwoita, chociaż jest troszkę chłodno. Na pierwszy ogień idzie Grupa Żabiego Konia. Załoga udziela mi krótkiego instruktarzu i zaczynamy się wspinać. Na początek Monika z Sylwią, ja z Marcinem - później składy ulegną przetasowaniu.  

Nasłuchałem się na ściance o tym, że na Jurze króluje „mydło”. Cóż – jest w tym sporo prawdy, dla początkującego wspinacza (jak ja) jurajski wapień nie jest zbyt łaskawy. Mimo to początkowy „szok” (o ile to dobre słowo) szybko ustępuje, jakoś idzie się oswoić.

Po pewnym czasie spędzonym na Żabim Koniu przechodzimy dalej. Naszym następnym celem jest Mnich. Tu również atakujemy kilka dróg. Pogoda coraz lepsza, z każdą minutą robi się cieplej. Niestety, po kilku godzinach w skałach mała ilość snu i zmęczenie dają o sobie znać. Postanawiamy się zebrać i wracać do schroniska. 

Na miejscu zastaje nas impreza harcerska na stołówce (głośny okrzyk: biwak wstań!), więc po obiedzie postanawiamy się wycofać i resztę wieczoru spędzić w pokoju. Nastrój przedni: dyskusje, żarty, anegdoty, plany na jutro…      

 

  

 

Niedziela – Słoneczne Skały (Dolina Szklarki)

Pogoda troszkę się zepsuła: zimno, chmury. Na szczęście nie pada. Podobno po południu ma się rozpogodzić i ocieplić, wyruszamy zatem trochę później. Naszym celem są Słoneczne Skały. Na początek Połać Skwira. Nastrój bardzo dobry, tylko paluchy drętwieją (gdy wyjeżdżaliśmy termometr wskazywał 1.5 stopnia). Następnie przechodzimy na Ogrodzieniec. Skała ukryta jest w drzewach, więc gdy w końcu postanawiamy przemieścić się dalej, okazuje się, że jest już ciepło i słonecznie. Chcemy przejść na Ostatnią, ale skała jest chwilowo zajęta (kurs). Robimy sobie chwilkę przerwy, podczas której Marcin przechodzi jedną z dróg na Dziewczynce. Niedługo później Ostatnia się zwalnia. Zostajemy tam do zmierzchu. Po powrocie jemy, uzupełniamy płyny i zbieramy siły na następny dzień.

 

  

Poniedziałek – Wzgórze 502 (Dolina Będkowska)

 

Ostatni dzień naszej wyprawy. Pakujemy się i ruszamy na Wzgórze 502. Warunki doskonałe: słoneczna pogoda, większość dróg wolna (w końcu poniedziałek). Sylwia i Marcin zaczynają od Aniołka, ja i Monia od Rekina. Później przeskakujemy na inne ściany. Chcemy jak najlepiej wykorzystać dzień, zanim będzie trzeba wracać. Po drodze dwa „akcenty humorystyczne” (jeden na stanowisku, drugi na klamce bagażnika…) związane z gównianą działalnością Pana Ryszarda… Wspinanie kończymy na Dużym Murze w okolicach 16:00. Zbieramy się, pakujemy do auta i ruszamy do Olsztyna.

 

 

Dziękuję ekipie za zaproszenie i świetną atmosferę w trakcie wyjazdu! 

 

Adam Korpusik

UWAGA!! JEŻELI MACIE ZAMIAR SIĘ WSPINAĆ W DOL. BĘDKOWSKIEJ NA FIALI I WZGÓRZU 502 ZACHOWAJCIE SZCZEGÓLNĄ OSTROŻNOŚĆ. RINGI JAK I STANOWISKA NA KILKU DROGACH SĄ USZKODZONE. JEST TO DZIAŁALNOŚĆ PEWNEGO CZŁOWIEKA. BEZPIECZEŃSTWO PRZEDE WSZYSTKIM.

 

A na koniec filmik z naszych poczynań