Lato 2015: Dolomity – Arco – Hollenthal

 

Dolomity – Trzy Cimy 

Po bardzo nieudanym ubiegłorocznym sezonie letnim i zbyt krótkim tegorocznym sezonie zimowym poszukując idealnej pogody w drugiej połowie sierpnia postanowiliśmy skorzystać z uroków „słonecznej Italii”. Po rekonesansie z przed kilku lat jako główne cele wytypowaliśmy klika klasyków  na Trzech Cimach. Wystartowaliśmy 13 sierpnia (choć był to czwartek, jak tu nie być przesądnym?), wystarczyło niespełna 15 h drogi samochodem i mogliśmy atakować naszą rozgrzewkową drogę Preussa z bardzo eleganckim kominem na Cimie Piccolissimie. Po przyjemnym wspinaniu, gdy kończyliśmy ostatni zjazd rozpoczął się drobny opad, który niestety na 5 minut przed dotarciem do samochodu przekształcić się w jedną z większych burz z gradobiciem, jakie doświadczyłem w górach. Wbrew naszym nadziejom w tym roku dla nas skończyła się „słoneczna Italia”. W ciągu kliku godzin parking pod Cimami opustoszał zupełnie. Gdy w Tatrach odnotowywano okres wspaniałej słonecznej pogody, my przez ponad dwa dni siedzieliśmy w cztery osoby w puchówkach w samochodzie bez możliwości rozbicia w dzień namiotu. Niestety w tym roku obsługa schroniska pod Cimami bardzo zaostrzyła politykę antybiwakową. W  przeciwieństwie do ubiegłych lat o zakazie biwakowania przypominał nam kilka razy dziennie pracownik, który nie zważał ani na pustkę na parkingu, ani na naszą niedolę w warunkach totalnej dupówy. Trzeciego dnia wspinaczkowej wegetacji nadzieja na jakąkolwiek poprawę warunków umarła w nas ostatecznie. Szukając ratunku przed wilgocią udaliśmy się do Arco. 

 

Na drodze Preuss

"Słoneczna Italia"

 

Bilans wizyty w Dolomitach:

Droga Preuss (komin północno-wschodni) Cima Piccolissima di Lavaredo – V (236 m, 7 wyciągów) 

 

Arco

O tej porze roku ze względu na temperatury w Arco z definicji nie było szans na sensowne wielowyciągowe wspinanie. Pozostało nam cieszyć się urokami okolicy i poznać kolejne sektory sportowe. Co ciekawe w czasie gdy w Polsce panowały upały, my w Arco trzy dni z rzędu popołudniami i w nocy byliśmy prześladowani przez solidne burze i ulewy, co według znawców tematu można uznać za przejaw wyjątkowego pecha. Pomimo tego udało nam się odwiedzić trzy sektory i trochę poruszać na sportowo robiąc około 15 dróg.

 

Arco - ale niestety na tej ścianie nas nie było :-)

 

1.Sektor San Siro – dość typowy dla Arco słoneczny sektor, dobry na zimę lub „deszczowy” dzień, który oferuje cały wachlarz dróg o długości do około 25 metrów. Dojście od drogi jest komfortowe i zajmuje około 5 minut.   

2.Sektor Sisyphos – zalesiony sektor na słoneczne popołudnie z niekiedy dość wymagającą cyfrą. Niestety samo podejście nie należy ani do przyjemnych ani do szczególnie krótkich (pomijając już samo nasze zbłądzenie, podejście od drogi zajmuje pewnie ze 20 minut przedzierania się przez chaszcze pod solidną górkę). W sektorze każdy znajdzie coś dla siebie na drogach, które mieszczą się granicach 15-20 metrów.

3.Sektor Croz de la Niere – słoneczny sektor raczej na zimę lub niepogodę oferujący dość nietypowy dla Arco wapień, głównie z łatwym wspinaniem od 5 do 6c i drogami w zasadzie do 20 metrów. Ogromną zaletą miejsca jest brak podejścia, można niemalże „asekurować z samochodu”.

 

Asekuracja z samochodu w Sektorze Croz de la Niere 

 

Po trzech dniach zabawy w Arco łudząc się nieco lepszą prognozą dla rejonu Selli podjęliśmy próbę powrotu w Dolomity. Niestety po dotarciu na miejsce i kolejnym obiadku pod „parasolami” zostaliśmy zupełnie odarci z ostatnich resztek złudzeń. Załamani psychicznie postanowiliśmy ratować się teleportacją do austriackiego Hollentalu.  

 

Hollental

Dwudniowy pobyt w Hollentalu okazał się ratunkiem dla tegorocznego wyjazdu. Chociaż zdecydowanie nie górsko, jednak wreszcie mogliśmy znowu wspinać się wielowyciągowo. W rezultacie udało nam się zrobić na ścianie Vordere Klobenwand w komfortowych warunkach pogodowych cztery drogi, co dało codziennie prawie po 400 metrów wspinania. 

 

Na stanie - droga D' Olde Wurzn

 

Bilans:

1.D’ Olde Wurzn: 7- (220 m, 7 wyciągów) – łatwa droga z jednym trudniejszym wyciągiem, dobra na rozgrzewkę w regionie.  

2.Nix Fur Suderer: 6 (180 m, 7 wyciągów) – ładna eksponowana droga o zrównoważonych trudnościach, którą zdecydowanie warto polecić.

3.John Wayne Der Alpen: 6+ (170 m, 7 wyciągów) – bardzo ładna syta droga, z trudnym ściankowym miejscem na 4 wyciągu, który mając nominalnie 6+ naszym skromnym zdaniem został wyceniony nieco zbyt łagodnie.    

4.Gaisebauer Jug Weg: 5 (150 m, 7 wyciągów) – łatwa droga na rozgrzewkę lub na kolejną pozycję danego dnia. Jej wadą jest sporo kruszyzny na pierwszych dwóch wyciągach. 

 

Główną zaleta ściany Vordere Klobenwand jest bardzo komfortowe podejście. Startując z kampu,  jadąc w głąb doliny przejeżdżamy tunel i zatrzymujemy się na pierwszym miejscu postojowym po lewej stronie. Idziemy około 100-150 metrów  w kierunku przeciwnym do tunelu wzdłuż płotu po lewej stronie drogi, dochodzimy do drogi wjazdowej w głąb doliny zagrodzonej zamkniętą bramą  wjazdową z siatki. Przechodzimy przez bramkę, idziemy drogą około 5 minut, po minięciu dwóch lub trzech głazów skalnych skręcamy w prawo w ewidentną ścieżkę i po 10 minutach podejścia jesteśmy pod ścianą. Drugą zaletą ściany jest doskonałe sportowe obicie. Na większości dróg wystarczą do komfortowej asekuracji wyłącznie ekspresy, których my mieliśmy 12. Ścianę warto polecić na zapoznanie się ze wspinaniem w Hollentalu. 

Zespół: Adam Balcerzak, Krystian Kubisiak