JURA PIERWSZA

 

Długi sierpniowy weekend 2016 zapadnie mi na długo w pamięci, w końcu to mój pierwszy wyjazd w skałki. Jako że miało to być moje pierwsze spotkanie ze wspinaczką skałkową, emocję towarzyszyły mi przez cały tydzień i nie chciały odpuścić. Gdy już nastał piątek 12., a moje podekscytowanie sięgało zenitu, po zebraniu się ekipy wyruszyliśmy do Olsztyna k. Częstochowy, a ja poczułem dziwna ulgę, w końcu udało się, jadę na Jurę. Do Olsztyna wyruszyliśmy w grupie: Gosia, Monika, Marcinex i ja. Podróż minęła zadziwiająco szybko i bez zbędnych przygód. Późną nocą dotarliśmy na miejsce, tam czekała na nas już druga część ekipy: Sylwia, Paulina, Drop i Marcin. Czekała i to gdzie! Koleżanki i koledzy postanowili wdrapać się na Słoneczne Skały, aby oglądać rój meteorów Perseidy, który w tych dniach osiągnął akurat szczyt aktywności. Postanowiliśmy szybko do nich dołączyć, aby również pooglądać Olsztyńskie niebo. Po dłuższej chwili zadumy nad pięknym nocnym niebem postanowiliśmy zejść na dół, aby wypocząć po podróży i zebrać siły na dzień pełen wspinaczki.

Dzień 1
Rano pogoda nie rozpieszcza, jest pochmurno i lekko mży. Z Częstochowy przyjeżdża do nas Szymek-ekipa w komplecie. Po krótkich naradach decydujemy się udać do rezerwatu przyrody Sokole Góry. Tam swoje kroki kierujemy na Bońka. Bonifacy (Boniek) to spory kompleks skalny z dużą ilością dróg w tym do wspinaczki na własnej, wiec każdy znalazł coś dla siebie. Mnie na początek przypadła droga Motyl. Najgorszej było się przełamać, ale gdy już postawiłem pierwsze kroki, jakoś poszło, udało się i nawet nie odpadłem. I tak mija czas na wspinacze. Gdy po południu pogoda się poprawia, podejmujemy decyzje o zmianie miejsca. Po drodze szybki obiad na mieście i udajemy się na Grupę Dziewicy. Na pierwszy rzut idzie Owczy Grzbiet, tam mierzymy się z różnymi drogami, a później przechodzimy na Dziewicę. Tam ten, kto ma jeszcze siłę i chęci walczy ze ścianą. Niestety dzień powoli zbliża się już ku końcowi, więc postanawiamy wrócić na kwaterę. Po powrocie jemy, uzupełniamy elektrolity i spędzamy wieczór na krótszych i dłuższych rozmowach.



Dzień 2
Wstaje nowy dzień, pogoda zapowiada się doskonale, jemy śniadanie i ustalamy cel na dziś, będzie nim skała Apteka. Powoli zaczynamy przygotowywać się do drogi, a gdy już wszystko jest dopięte na ostatni guzik, wsiadamy do samochodów i kierujemy się w stronę Podlesic. Na miejsce docieramy popołudniem, krótki spacer po lesie i odnajdujemy skałę. Pod skałą grupa rozpierzcha się, każdy udaje się na poszukiwanie swoich celów wspinaczkowych na dziś. Skała Apteka to dość potężny masyw skalny, gdzie znajduję się sporo dróg o szerokim przekroju trudności, więc popołudnie mija nam pracowicie. Kiedy słońce powoli zaczyna chylić się ku zachodowi, postanawiamy wracać, niespiesznie kierujemy się w stronę samochodów. Większość z nas postanawia skorzystać z tej zdobyczy techniki w powrocie do pensjonatu, poza Marcinexem i Gosią, którzy zabrali ze sobą rowery i postanowili na nich wrócić. Do dziś zastanawiam się, skąd oni czerpią tyle siły. Kiedy dojeżdżamy na miejsce, pozostaje nam tylko powtórzyć czynności z dnia poprzedniego.


 


Dzień 3
Kolejny dzień wita na dobrą pogodą, wstajemy trochę w gorszych nastrojach, ponieważ gdzieś tam z tyłu głowy siedzi myśl, że dziś trzeba wracać do domu. W związku z tym, że na popołudnie zaplanowany jest powrót, wybieramy się ponownie na pobliską Grupę Dziewicy. Na początek wybieramy Bibliotekę, niewielką skałę z drogami o różnych trudnościach, więc ponownie dla każdego znajduję się zajęcie. Po pewnym czasie Biblioteka przestaję nam wystarczać, ponieważ pogoda dopisuje, a do planowego wyjazdu pozostaję jeszcze chwila, przechodzimy w okolice olsztyńskiego zamku. Część osób decyduje się na zwiedzenie pozostałości budowli, a tym, co mało, pozostaje wspinaczka na Zamkowych Skałach, a konkretnie kierujemy swoje kroki w stronę Żółtego Filara i Przekładańca. Niestety, pomimo że pogoda sprzyja, a chęci do wspinania pozostają, chcąc, nie chcą, po pewnym czasie trzeba podjąć smutną decyzje o powrocie do domu. Wracamy więc do samochodów i wyruszmy w drogę powrotną, ta na szczęście mija wszystkim bezproblemowo.


    Na koniec chciałbym podziękować koleżankom i kolegom z klubu, za pomoc, mnóstwo cennych rad i uwag. To dzięki wam ten wyjazd zapamiętam na długo.


Celek Kucharzewski

 

GALERIA

FILM